Newsletter

Harem czy dyskretny romans

386791_415198858538177_1757700669_nGdy do głosu dochodzą hormony, a wieńce olbrzymów się splatają, ziemia trzęsie się w posadach a rześkie powietrze na bagnach wypełnia się miarowym, basowym porykiwaniem… Tylko najmocniejsze samce zgromadzą u swego boku harem łań i zdobędą tym samym prawo do przekazania genów potomkom. Broniąc swej wyłączności do grupy samic będą cierpliwie wyczekiwały kilkudniowych okresów rui poszczególnych samic. Przeganianie natrętnych konkurentów, z całkiem częstym użyciem narzędzia w postaci wieńca na głowie, oraz pilnowanie dość ochoczo ulegających zalotnikom Pań, spędza sen z powiek, a masę z ciała, władcom haremów. Mowa oczywiście o jeleniu.

 

U łosia sprawa przedstawia się zupełnie inaczej. Głos byka jest cichy, bo też nie służy – tak jak u jelenia, obwieszczaniu swoich praw do haremu i budzeniu grozy wśród konkurentów. Głos łosia (choć także niesie informację o jego sile) bardziej brzmi jak zaczepka – służy 318621_214090895315642_6381157_ngłównie namierzaniu się partnerów. Wędrujący przez bagna byk poszukując klępy, wydaje jednostajne, miarowe postękiwania. Nie wysila się – daje fory partnerkom. A te dysponują całym spektrum głosowych wabików na swoich Panów. Im bardziej są gotowe do zajścia w ciążę tym szerszej amplitudy dźwięk wydają. Łosza podobnie jak i łania wchodzi w ruję tylko na kilka dni, dlatego samiec łosia – unikając powielania “błędów” kolegi jelenia, nie traci energii na pilnowanie i obronę całej grupy samic przez trwanie całego okresu godowego. Jest minimalistą – zjawia się przy samicy tylko na czas trwania rui, czyli na kilka dni. To jedyna szansa by zobaczyć rodzinę w komplecie. Na sielskie scenki z życia rodzinnego nie ma jednak co liczyć. Istnieje bowiem bardzo nikłe prawdopodobieństwo, że przebywający z matką 4-miesięczny łoszak jest potomkiem, przebywającego aktualnie z nimi byka. A potomków innych byków, ze zrozumiałych względów, samce rzadko kiedy darzą sympatią. W ich naturze natomiast leży dyskretne opuszczanie Pań po zakończeniu ich rui. Spokojnie jednak spać nie mogą. Sen z powiek spędza im obmyślanie strategii 313673_222176624507069_1767009716_njak w najszybszy sposób “teleportować się” do kolejnej rujnej klępy. Bo bagna są rozległe, czasu jest niewiele a rujne w danej chwili łosze rozmieszczone są zupełnie przypadkowo. Odnalezienie partnerki wcale nie oznacza końca problemów. Tu, podobnie jak u jeleni, konkurencja też nie śpi – choć w odróżnieniu od nich konfrontacja byków zazwyczaj kończy się na rytualnych demonstracjach siły głosu i tężyzny fizycznej podczas walki z… krzakiem. Ponieważ walka wręcz, zarówno dla łosia jak i jelenia jest ryzykowna (u obu gatunków znajdowane są martwe byki splecione porożem) do potyczek dochodzi tylko po wyczerpaniu wszystkich innych sposobów na zdominowanie rywala i tylko wtedy, gdy na arenie spotykają się 2 byki o jednakowej sile.

 

Zaskakującym jest, że niezależnie od tego czy samiec zdecyduje się na utrzymanie haremu samic, czy też na szereg dyskretnych romansów (2 różne rodzaje poligamii) obie strategie rozrodcze DSC_0641prowadzą do tego samego efektu – w trakcie rozciągniętego do 6-8 tygodni sezonu godowego zarówno dominujący byk jelenia, jak i silny byk łosia, mają szanse przekazać swe geny średnio sześciu potomkom. Wysiłek reprodukcyjny byków obu gatunków także jest podobny. Oba tracą w tym czasie około 20 % masy ciała.

 

Katarzyna Ramotowska

 

Zapraszamy na wyprawę: „Bukowisko i przeloty żurawi”

 

Zostaw komentarz :)